top damski

Rodzinna sesja zdjęciowa

Od czasu kiedy byliśmy narzeczeństwem robimy sobie co kilka lat rodzinną sesję zdjęciową. Na pierwszej byliśmy tylko we dwójkę, to było bardzo ciekawe doświadczenie. Zostaliśmy profesjonalnie pomalowani, fotograf wcześniej powiedział nam jak się ubrać na sesję zdjęciową. Mało tego, kazał przynieść nam kilka wybranych zestawów, potem rozmawialiśmy o koncepcji takiej sesji, co chcemy żeby przedstawiała, on też podrzucał nam pomysły i mówił jakby to widział. Okazało się, że ubrania w sesji zdjęciowej są tak samo ważne, jak wybór pleneru czy koncepcji zdjęć. One też opowiadają jaką historię i z tej przyczyny są tak ważne. Bardzo to było dla nas ciekawe doświadczenie i bardzo nam się spodobało. To właśnie nasza pierwsza sesja zdjęciowa przekonała nas do zapoczątkowania naszej rodzinnej tradycji. Pierwsza nasza sesja miała miejsce po tym jak się zaręczyliśmy. Mamy zdjęcia na moście, gdzie mój mąż mi się oświadczył. Te zdjęcia mają dwa warianty, w jednym mam na sobie top damski i jeansy, a mój luby t-shirt ze Star Warsami i też jeansy – jest to bardzo casualowe i doskonale odzwierciedla faktyczną sytuację. Mój mąż kupił pierścionek i przed dwa miesiące ciągle go przy sobie nosił nie mogąc się zdecydować na odpowiednią formę oświadczyn. Nie chciał robić niczego sztampowego i myślał nad jakimś wyjątkowym sposobem. Ostatecznie poszliśmy na piękny, widokowy most – tak po prostu na spacer wieczorny. Rozmawialiśmy o życiu, zastanawialiśmy się nad przyszłością, a on po prostu w pewnym momencie uklęknął powiedział, że nie chce już dłużej spędzać ani jednego dnia beze mnie i wyjął pierścionek. Może to nie jest najdziwniejsze i najoryginalniejsze, ale był w tym wszystkim tak rozbrajająco szczery, że uwielbiam to wspomnienie. Zresztą on sam zawsze powtarza, że po prostu poczuł wtedy, że to jest dobry czas i że musi to zrobić właśnie w tym momencie.

Drugie zdjęcie na naszym moście są stylizowane na lata 20, gdzie udajemy dwójkę nieznajomych, którzy przypadkiem wpadli na siebie i nie mogą oderwać wzroku od drugiej osoby. Most zagrał też główną rolę w naszej sesji ślubnej. Mamy tam zdjęcia stylizowane na Kopciuszka i szereg wiecie, takich typowych ślubnych póz. Sesja ślubna też wyszła oszałamiająco.

Kolejną sesję mieliśmy, gdy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, a mój brzuch był już mocno widoczny. Tym razem plenerami były łąki i pola skoszonego siana. Mam na nich długie, zwiewne i powłóczyste suknie, które bardzie należy nazwać szatami. Odgrywamy w tej sesji boginię płodności, a mój mąż jest zakochanym we mnie rolnikiem. To chyba najbardziej magiczna z naszych sesji.

Kiedy nasza pierwsza pociecha skończyła trzy miesiące zabraliśmy ją na sesję. Tym razem to ona była najważniejszym punktem programu. W tej sesji fotograf zamienił nasze dziecko w królika śpiącego w koszyku, maleńkiego człowieka śpiącego w kielich kwiatu i zaaranżował wiele innych scen z bajki, w których my też braliśmy udział. To była wspaniała zabawa i jest do dziś niesamowita pamiątka.